czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział trzeci.

  Konkurs drużynowy przebiegł wprost genialnie. Austriacy uplasowali się na drugiej pozycji, groźnym rywalem okazali się Niemcy, którzy wywalczyli złoto. Brąz należał do Słowenii. Początek sezonu rozpoczęliśmy w szampańskim nastroju, co ogromnie ucieszyło Heinza.
- Postawienie na młody skład był strzałem w dziesiątkę.- Wujek przysiadł się do mnie, kiedy tworzyłam post z drużynówki.
- Też to zauważyłam. Szczególnie imponują mi występy Krafta i Hayboecka. Gregor skacze dość słabiej, ale ile można być w takiej formie? Z Poppingera też zrobi się dobry zawodnik. A zresztą wszyscy są świetni! – Wyłączyłam stronę internetową, gdyż Heinz chciał głębiej porozmawiać na ten temat.
- Zdecydowanie stawiam w tym sezonie na Michaela i Stefana. To, co pokazują na treningach mówi samo za siebie. Zresztą, prywatnie są wspaniałymi przyjaciółmi, dlatego na skoczni obaj się wspierają, motywują, a to również jest ważne. Chcę, aby moi zawodnicy byli zgrani i motywowali siebie nawzajem.
- I tak będzie, uwierz mi. Już widać diametralne zmiany w zachowaniu chłopców. Z tego co pamiętam, Pointner nie miał dobrych stosunków z kadrą, dlatego rok temu skład zaczął się walić. Jedynie Diethart podołał w konkursie Czterech Skoczni, choć teraz spadł całkowicie. – Wysnułam kilka wniosków, mimo że nie znałam drużyny aż tak dobrze, jak Heinz.
- Można spekulować wiele rzeczy, jednak sport bywa zaskakujący. Każdy z zawodników ma wzloty i upadki, dlatego mam jeszcze jedną prośbę. Widzę, że dobrze zapoznałaś się już z chłopakami i macie ze sobą bardzo dobry kontakt. Byłoby mi miło, gdybyś od czasu do czasu porozmawiała z nimi tak głębiej, od psychologicznej strony. Ciebie na pewno zrozumieją o wiele lepiej, niż mnie, starego faceta, który mało co się na tym zna.- Propozycja wujka zaskoczyła mnie, ale była bardzo interesująca.
- Wprawdzie miałam jakieś wykłady z psychologii, także powinnam dać radę. – Uśmiechnęłam się
- Tylko niech pozostanie to prywatnym zajęciem.- Spojrzał się na ekran laptopa.
- No przecież nie miałabym czelności informować całego świata o słabościach twoich podopiecznych.- Klepnęłam go w ramię, co przyjął gromkim śmiechem.
- Dobra, leć już spać. Jutro indywidualny.- Przytulił mnie na dobranoc.

   Konkurs indywidualny zaczął się również niesamowicie. Po pierwszej serii na podium uplasował się Kraft- zajął miejsce drugie. Hayboeck również spisał się znakomicie, choć po pierwszej próbie uplasował się na piątej pozycji. Reszta Austriaków wypadła nieco słabiej. Diethart niestety nie awansował do finałowej rundy, a Gregor uplasował się na końcu drugiej dziesiątki.
Podczas przerwy udałam się do domku naszej drużyny. Panowały mieszane nastroje, Kraft i Hayboeck pałali niezłym optymizmem, a reszta była nieco zawiedziona.
- Schlieri, spokojnie. Nie jest tak źle, musisz po prostu uwierzyć w siebie i stanąć na wysokości zadania. Nerwy i krzyki w niczym nie pomogą, chyba że to właśnie Cię wzmocni, więc pozwalam Ci krzyczeć do bólu.
Gregor odpowiedział mi jedynie dość tępym uśmiechem, po czym zaczął się zbierać do wyjścia. Ja zostałam jeszcze chwilę, by móc pogadać z resztą i życzyć powodzenia w drugiej serii.
Ostatnia dziesiątka była dla Kuttina bardzo emocjonująca. To tutaj Kraft i w pewnej mierze Hayboeck będą walczyć o podium i musi im się to udać!
- Coraz bardziej mam sceptyczne odczucia co do tych skoków.- Wujek szepnął mi na ucho, kiedy Michael wystartował.
- Przestań! Są w świetnej formie, sam w końcu to przyznałeś. Zresztą no zobacz! Pierwsze miejsce jak nic!- Krzyknęłam i mocno uścisnęłam Heinza. – Mówiłam, że są w idealnej kondycji! Patrz jakie noty, pierwsze miejsce i do tego 6 punktów przewagi, coś niesamowitego!- Po raz kolejny wrzasnęłam, na co pozostali trenerzy zareagowali niemiłym spojrzeniem.
Jeszcze tylko Kraft i wszystko będzie jasne!
Michi znalazł się na podium! Nikt nie mógł przebić jego skoku, no chyba że zrobi to Stefan, który właśnie pojawił się na belce startowej.
- Dawaj, Kraft!- Szepnęłam sama do siebie i mocno ścisnęłam kciuk prawej ręki, a w lewej trzymałam kamerę.
-Taaak!- Wykrzyczał Heinz.
- Zrównał się z rekordem skoczni, należącym do Uhrmanna!- Krzyknęłam na cały głos i znów wpadliśmy sobie w ramiona.
Kraft i Hayboeck na podium. Obaj tacy idealni i znakomici!
Marzyłam, by znaleźć się teraz na samym dole i pogratulować chłopakom.
Kilkanaście minut później zjawiliśmy się wszyscy na pierwszej, inauguracyjnej ceremonii. Chwyciłam aparat i z wielkim oddaniem fotografowałam dosłownie każdy ruch skoczków. Schlieri i Didl towarzyszyli mi podczas rozdania pucharów, co ogromnie mnie ucieszyło. Widać, że cała presja i złość po nieudanym konkursie minęła, a na ich twarzach pojawił się szczery uśmiech zwrócony w kierunku dzisiejszych gwiazd.
Po ceremonii rzuciłam się na nich, by pogratulować im zajęcia miejsca na podium. Kraft uniósł mnie na ręce i zakręcił się wokół własnej osi, to było po prostu fantastyczne! Tyle emocji dosłownie w jednym dniu!
- Dobra chłopaki, wieczór należy do nas!- Hayboeck uśmiechnął się znacząco.
Z początku nie wiedziałam o co chodzi, dopiero podczas powrotu Heinz uświadomił mi, że sezon nie zaczyna i kończy się tylko i wyłącznie mozolną pracą na siłowni, treningami na skoczni i konkursami.
- To jest już taki zwyczaj, że po konkursach wszyscy skoczkowie dają sobie upust emocji i po prostu imprezują. Takie są realia. Sam bym udał się do jakiegoś klubu, ale wydaje mi się, że nie przeżyłbym widoku naszej drużyny w takim stanie. Mam nadzieję, że ich przypilnujesz.- Heinz posłał mi ciepły uśmiech.
- A muszę tam iść?- Zrobiłam dość zniesmaczoną minę.- Jestem zmęczona.
- Nie ma innej opcji! Jak ty nie idziesz, to i my nie idziemy!- Michi zaczął przerzucać ubrania, szukając czegoś eleganckiego, a zarazem luźnego.
- Możemy nie iść, Kuttin byłby szczęśliwy.- Odparłam.
- Ani mi się waż!- Kraft stanął naprzeciw mnie.- Będziemy tańczyć.- Chwycił mnie za ręce i zaczął wykonywać jakieś dziwne ruchy, przypominające taniec.
- Stefan, nie ośmieszaj się.- Zza drzwi wyłonił się Didl z Gregorem i Poppingerem.- Gotowi?!- Manuel  rzucił głośne pytanie.
Rad nie rad musiałam iść z chłopakami do klubu, aczkolwiek było ekstra, więc nie żałuję, że tam poszłam.
Problem miałam ze strojem, gdyż nie byłam przygotowana na takie zakończenia konkursów. Znalazłam jednak getry i bordową tunikę, która jedynie nadawała się do wyjścia.
Z początku myślałam, że oszaleję w tym klubie. Non stop przez dwie godziny koło naszej grupki pojawiały się natarczywe fanki, które pragnęły od chłopaków zdjęć z pocałunkami w policzek i autografy. Co więcej, gdy już dostały to, czego pragną, cały czas kręciły się w naszym otoczeniu, strzelając dziwne miny i spojrzenia w moją stronę. No tak, zazdrość. Sytuacja dobiegła końca po północy a wtedy rozpoczęła się totalna zabawa!
Kraft po wypiciu kilku drinków praktycznie nie kontaktował. Wyrwał mnie z baru jak opętany i na rękach zaniósł na parkiet, gdzie wywijał każde możliwe układy.
Nie powiem, ale towarzystwo było doborowe. Nie wspominając już o Stefanie, którego zalała fala ekstazy. Nawet nie wiedziałam, że tak świetnie potrafi tańczyć. Falowałam w jego ramionach jak królewna. Potrafił idealnie dostosować kroki do rytmu muzyki. Kiedy leciała szybka piosenka, obracał mną w ekspresowym tempie, aż nie wiedziałam co się dzieje dookoła, a kiedy w głośnikach zabrzmiały wolniejsze melodie, delikatnymi opuszkami palców gładził moje ramiona. Po prostu idealnie.
Wszyscy bawiliśmy się wyśmienicie. Cała nasza grupka była bardzo zgrana, tworzyliśmy jeden organizm, który harmonijnie z sobą współgrał, a to było najważniejsze.

Byłam ogromnie wdzięczna za to, że staż mogę spędzić z tak wspaniałymi ludźmi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz