sobota, 7 lutego 2015

Rozdział szósty.

  Konkurs w Zakopanem znów zakończył się imprezą, tym razem na słynnym Morskim Oku. Zresztą nie miałem się co dziwić. Konkursy w Polsce są znane z takowych imprez, które ostatnio zdarzały nam się bardzo często. Wydaje mi się, że po części było to spowodowane obecnością Katherine. Chłopacy zobaczyli dziewczynę w teamie i od razu do niej lgną. To znaczy, Stefan lgnie.

O właśnie, znów ją poprosił do tańca.
I znowu prezentują taniec prosto z nocnego klubu.

- Yo Michi, a ty nie na parkiecie?- Podszedł do mnie Gregor, trzymając w ręku Red Bulla.
- Nie jestem dzisiaj w nastroju.- Uśmiechnąłem się drętwo. – Nie pijesz nic mocniejszego?- Próbowałem zmienić temat.
- Niee, w końcu trzeba się odzwyczaić. Niedługo Falun, a formy brak. I nie zmieniaj tematu, Michi. Stojąc  kilometr dalej od Ciebie, można idealnie wyczuć, że jesteś nie w sosie, bo Stefan zabiera Ci spod nosa dziewczynę twoich marzeń. – Poklepał mnie po plecach.
Obaj spojrzeliśmy na Krafta i Kate, którzy znów posuwali się do dalszej gry. Musiałem coś zrobić, żeby po raz kolejny nie wylądowali ze sobą w łóżku jak to było w Bischofschofen.
- I nie wspominaj już tej gali.- Schlieri jęknął nad moim uchem.
Spojrzałem na niego z wielkim zdziwieniem w oczach.
- No przestań. Pokój Kate był naprzeciw mojego. Nie trudno było zauważyć.- Oparł się o barowe krzesło.
- I co ja mam teraz robić? Chyba mi pozostaje dać sobie spokój.- Machnąłem dłonią, kiedy znów owa para wymknęła się z sali, by zaspokoić swoje potrzeby.
- Co to, to nie.- Widać, że Gregora też to trochę przerosło.  Wcisnął mi w rękę puszkę z napojem i szybkim krokiem ruszył w kierunku Krafta.

No świetnie. Zaraz wszystko wyjdzie na jaw i dopiero się zaczną dramaty..
Hayboeck, zachowujesz się jak dziecko. Jak ty chcesz walczyć o kobietę, jak pozwalasz jej wpadać w inicjację z konkurentem.
Kraft to mój przyjaciel..
Co nie oznacza, że musisz dzielić się z nim wszystkim, tym bardziej osobnikiem płci żeńskiej.

***

W Sapporo pojawiły się pierwsze problemy ze skokami. Podium nie było już w moim zasięgu. Zacząłem odczuwać, że moja dobra passa powoli się kończy, co lekko mnie zasmuciło. Przeczuwałem, że przyczyna może leżeć u podłoża tych wszystkich imprez, które tylko przyprawiały mnie o nerwy a także tym, że zbyt bardzo dążyłem do tego, by osiągać cele. To było okropne uczucie.
Rozmowy z Kate przynosiły chwilę ukojenia, ale również zacząłem traktować to z dystansem. Cały czas miałem przed oczami Bischofschofen i ich pierwsze łóżkowe zetknięcie. Drugiego już nie było, dzięki Schlierenzauerowi.

Zresztą, nie powinienem już tego wspominać. Straciłem szansę.
Jaką szansę?! Chłopie, ty jej nawet nie dałeś do zrozumienia, że coś do niej czujesz.
Rozmawiałem z nią, bardzo dużo czasu poświęcaliśmy na rozmowy. Dzięki temu zrodziło się we mnie uczucie, bo poznałem jej charakter, jej osobowość, a nie ruchy bioder i to jaka jest w łóżku.
Ale nie pokazałeś jej tego.

Bardzo długo można bić się ze swoimi myślami, a i tak nie dojdzie się do kompromisu. Usiadłem na fotelu i wbiłem wzrok w ekran telewizora. Wszystko stało się takie skomplikowane. Nie dość, że miałem problemy prywatne, do tego moja forma zaczęła się wypalać. Będzie super, jak Heinz nie weźmie mnie do Falun.
- Hej, Michi! Idziemy z grupą na jakąś chińszczyznę. Zbieraj się.- Didl wpadł uradowany do pokoju.
Nie chciałem wprowadzać złego nastroju w kadrze, także postanowiłem, że będę maskował swoje zmartwienia i w drużynie będę zachowywał się jak normalny, codzienny Michael.

***

W Willingen i Titsee Neustad pokazałem chyba swoje najgorsze oblicze tego sezonu. Kompletnie nie wiedziałem co się ze mną dzieje, i dlaczego moja forma tak okropnie spadła. Z pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej spadłem na piąte miejsce, a stało się to zaledwie w ciągu niecałych trzech tygodni.
- Co się dzieje?- Kate rzuciła, kiedy zeszła na dół pogratulować Kraftowi zajęcia drugiego miejsca.
- Wizyta psychologiczna, kiedy wrócimy do hotelu?- Uśmiechnąłem się pocieszająco w jej stronę. Nie chciałem jej ranić, kompletnie nie chciałem.
- Uwielbiam to!- Przytuliła się do mnie mocno, co spowodowało ogromną radość całego mojego organizmu.
Praktycznie od razu po powrocie ze skoczni wspólnie z Kate udaliśmy się na spacer. Titisee Neustad wyglądało cudownie, do tego panowała tam prawdziwa zima z ogromem śniegu, co idealnie podkreślało zimową aurę.
- Męczy Cię coś?- Brązowowłosa rozpoczęła konwersację.
- Dręczą mnie moje słabe skoki.- To nie było nowością, ale przecież nie powiem jej, że chodzi o nią..
Nawet nie chciałem o tym mówić, zbyt bardzo ją kochałem, by zadawać jej takie ciosy. Najwidoczniej tak ma być i trzeba się z tym pogodzić.
- Heinz wspominał, że jesteś przemęczony psychicznie. Musisz więcej odpoczywać. I ogólnie cała drużyna musi wziąć się za siebie. Zero imprez. Kuttin stwierdził, że to właśnie przez tą wolność po konkursach dzieją się takie rzeczy.

Zero imprez, zero seksu z Kraftem, jest progres. Zresztą, Stefan i tak baluje najlepiej z nas wszystkich, a jednak jest na podium. Może seks to lekarstwo na takie psychiczne osłabienia? Hmm..
To było chamskie.

- Ale też nie będziemy siedzieć non stop na skoczni i na siłowni. Choć faktycznie, ten sezon przyniósł bardzo wiele wyjść do dyskoteki. – Zamyśliłem się.
- A w życiu prywatnym wszystko w porządku? Nie przejmujesz się już tą dziewczyną?- Była przejęta, a może zazdrosna? Mimo wszystko w jej oku pojawiła się iskra.
- Tamtą? Już nie, dzięki Tobie. Utwardziłaś mnie w przekonaniu, że powinienem dogłębnie poznać osobę, by się z nią związać. A jeśli chodzi o życie prywatne to bywało gorzej, choć nie skłamię, jeśli powiem, że w pewnym sensie ma to wpływ na stan, w jakim obecnie się znajduję.- Powiedziałem za dużo.
Przyjęła to tak, jakby był to dla mnie ciężki temat lub domyśliła się, że chodzi właśnie o nią i nie wypytywała się o szczegóły.
- Pamiętaj, że zawsze jestem z Tobą.- Objęła mnie ramieniem.
Przystanęliśmy obok jakiegoś zamarzniętego stawu, który prezentował się cudownie.
-Bardzo charyzmatyczne miejsce.- Głośno wciągnęła powietrze.
Wyglądała prześlicznie, świeżo i olśniewająco. Pojedyncze promienie słońca, które przebijały się przez ciemne, śniegowe chmury rozświetlały jej pełną blasku twarz i uwydatniały jej zarumienione policzki i delikatny uśmiech, który właśnie prezentowała w moją stronę.
Okropnie ciężko było mi się powstrzymać. Pragnąłem jej, pragnąłem dotknąć jej zimnej dłoni, przejechać palcem po jej pełnych ustach, które wyginały się w uśmiechu, zanurzyć dłoń w jej jasno- brązowe, długie włosy, które mieniły się ciepłymi barwami, złączone ze słonecznymi promieniami.
Była moim ideałem. Kochałem ją bardzo mocno, dlatego nie chciałem jej wyjawiać prawdy i ranić. To było jej pierwsze poważne zderzenie ze skokami. Chciałem, by wróciła do Londynu z ogromnym uśmiechem na tej słodkiej buzi i bagażem wspomnień.


To bardzo romantyczne. Wolisz sam cierpieć z miłości, aniżeli podzielić się swoimi uczuciami z osobą, którą kochasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz