Wiadomość o rzekomym awansie na
studiach rozeszła się w mojej rodzinie szybciej niż świeże bułeczki! Ojciec od
razu stwierdził, że powinnam udać się do wujka Heinza, dla którego okres zimowy
był czymś szczególnym i wyjątkowym. Mama
tym bardziej była za wyjazdem do Austrii, poza tym miała pretekst, by w końcu odwiedzić starą, dobrą rodzinę na
święta Bożego Narodzenia, co przez ostatnie lata było dość zaniedbywane. Ja
również postawiłam Austrię na pierwszym miejscu. W końcu jest to państwo, które
znam praktycznie tak samo jak Londyn, do tego mieszka tam moja rodzina, której
dawno nie widziałam. Pracę również miałabym od ręki i zaczęłabym ją od samej
inauguracji kolejnego sezonu.
Podsumowując, nie było żadnych przeciwwskazań, by lecieć na staż do
Austrii!
Po tygodniu ustaleń, tato odwiózł
mnie na Heathrow, a ja byłam
niemiłosiernie ucieszona faktem, że w końcu zobaczę się z rodziną, zacznę
pierwszą pracę, a przede wszystkim ulegnę tym wszystkim emocjom, które
towarzyszą wszystkim fanom skoków narciarskich. Pamiętam do dziś, jak w każde
zimowe weekendy zbieraliśmy się w salonie przed gorącym kominkiem i ściskaliśmy
kciuki za naszych. Uwielbiałam tą atmosferę i zawsze chciałam poczuć te ciarki
na żywo, stojąc dosłownie obok wielkich skoczni. W końcu się udało!
W Innsbrucku panował siarczysty mróz, pomimo że śniegu praktycznie wcale
nie było. Szkoda, że ostatnio nasz klimat zawodzi, skoki bez śniegu to nie
skoki!
- Masz szczęście złotko, że udało
Ci się przyjechać dzisiejszego wieczoru.- Heinz rozpoczął, kiedy byliśmy już w
trasie do jego domu. –Niestety, musimy wyjechać dzień wcześniej do Klingenthal.
Warunki atmosferyczne mogą ulec minimalnej zmianie, także lepiej byłoby,
gdybyśmy udali się tam na spokojnie jutro.
- Nie ma sprawy! Dla mnie to i
lepiej. Nawet nie wiesz jak ogromnie cieszę się na ten sezon! W końcu coś nas
łączy, będzie to nasz pełny sezon w nowej pracy.- Uśmiechnęłam się. Kuttin był
naprawdę uradowany, kiedy dostał posadę trenera. Wszyscy mieli negatywne zdanie
o Pointnerze, zresztą sytuacja w kadrze mówiła sama za siebie. Mieliśmy
nadzieję, że wszystko ulegnie zmianie.
Po zjedzeniu obiadokolacji, którą
przygotowała ciotka, pozostało mi się tylko umyć i wskoczyć do ciepłego łóżka.
Oczywiście pod wpływem pierwszych wrażeń, cała noc była nieprzespana. Na początku analizowałam w głowie dosłownie
każdy punkt mojej przygody, a później stwierdziłam, że powinnam założy mini
bloga, ewentualnie nagrywać filmiki, by dzielić się swoimi emocjami z fanami
skoków. Niezdecydowana, postanowiłam, że będę robić nagrywki, a na bloga będę
wrzucać zdjęcia. Byłam aż tak zafascynowana tym pomysłem, że pół nocy spędziłam
na tworzeniu strony internetowej. Poczułam, że ten okres będzie dla mnie w
pełni wyjątkowy!
Rankiem byłam rześka i przygotowana do wyjazdu. Heinz był ogromnie
zdziwiony moją postawą. Zresztą, sama byłam pod wielkim wrażeniem. Nie
przespałam nocy, a nie jest mi nawet potrzebny łyk kawy, by rozbudzić mnie do
granic możliwości. Z szerokim uśmiechem
na twarzy zabrałam swoją podręczną walizkę, sprzęt do pracy i wspólnie z
Kuttinem ruszyliśmy pod wielki autokar, który już na nas czekał.
- Pod naszym ośrodkiem
treningowym, powinni czekać chłopcy. – Wujek poinformował kierowcę, a godzinę później
byliśmy już w trasie.
Z początku trudno było mi
określić chłopaków, aczkolwiek pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne! Nigdy
nie spotkałam się z grupką tak szalonych, a zarazem odpowiedzialnych facetów.
Zawodnicy muszą mieć stalowe nerwy i ogromną pewność siebie, by przełamać się i
oddać skok z tak odległej wysokości. Bardzo mnie to ekscytowało i napalało
jeszcze bardziej na pierwszy konkurs. Przez ostatnią godzinę jazdy czułam się
jak tykająca bomba, która zaraz wybuchnie. Mogłam dać uciąć sobie rękę za to,
że byłam bardziej uradowana na początek sezonu, aniżeli cała kadra.
Wieczorem dotarliśmy na miejsce i
praktycznie dopiero na niemieckiej ziemi poznałam się z wszystkimi austriackimi
skoczkami. W autokarze nie było jak porozmawiać na spokojnie, gdyż dzieliłam
miejsce z Heinzem i przez całą drogę słuchałam wskazówek co do mojego stażu, a
końcówkę jazdy przeznaczyłam na pracę nad blogiem. Zdążyłam jednak zauważyć
ogromne zainteresowanie moją osobą w ich gronie, co było dla mnie bardzo
przyjemnym odczuciem.
Powietrze było bardzo mroźne i
Heinz od razu rozkazał, by wejść do hotelu. Każdy otrzymał kluczyki do swojego
pokoju. Ja dzieliłam apartament z wujkiem, choć byłoby mi bardzo miło, gdyby
któryś ze skoczków podzielił się ze mną swoim łóżkiem, aczkolwiek było to
niedopuszczalne. Rzeczy pozostawiliśmy nierozpakowane, ponieważ czekała na nas
kolacja, podczas której mogłam jeszcze bardziej zapoznać się z chłopakami.
Atmosfera była wprost nieziemska!
- Kochanie, proszę podaj mi wodę
z cytryną.- Wybuchłam gromkim śmiechem na słowa Krafta, skierowane do
Hayboecka.
- Spokojnie, to best friends
forever, musisz się z tym pogodzić!- Gregor poklepał mnie po ramieniu, po czym
oboje zwróciliśmy nasze spojrzenia na ową dwójkę, która zachowywała się jak
typowa para.
Diethart wyciągnął z kieszonki
swoich spodni miniaturkę pluszowej świni, co również mnie zdziwiło. Życzył jej
smacznej kolacji i sam zabrał się za konsumpcję.
Czułam się wyjątkowo, myśląc o
tym, że mogę uczestniczyć w życiu austriackich skoczków od tej prywatnej
strony. Fani mogą podziwiać ich jedynie podczas skoków, gdzie ewidentnie
pokazują swoje waleczne, pewne siebie oblicze. Ja natomiast mogę poznać ich
zachowania poza skocznią, a różnią się one diametralnie!
- Łap, Didl!- Kraft wykrzyczał
ile miał sił w płucach, po czym rzucił biednego Thomasa listkiem sałaty.
Blondyn nie zdążył podnieść twarzy znad talerza, a zielony liść warzywa spadł
na jego czuprynę. Kiedy się wyprostował, owy liść przybrał postać kapelusza, co
zostało przypieczętowane gromkim śmiechem wszystkich obecnych.
Heinz z dezaprobatą pokręcił
głową, po czym odstawił swój pusty talerz i zamknął się w swoim pokoju, pod
pretekstem przeanalizowania niektórych dokumentów.
My natomiast, po zjedzonej
kolacji, udaliśmy się do pokoju Krafta i Hayboecka, którzy toczyli zabójczą
walkę, grając w Fifę.
- Znając życie, Kraft wybierze
Bayern Monachium.- Odrzekł Fettner, w tej samej sekundzie Stefan odnalazł wśród
drużyn swoją ulubioną drużynę (Bayern).
- A Michael
nie gra żadną inną drużyną, niż Barcelona. Jasne i klarowne!- Zaśmiał się
Gregor, kiedy blondyn wybrał drużynę słynnego Messiego.
- Zakład o
0.7?-Michael wyciągnął rękę w kierunku swojego życiowego partnera.
- Zakład!-
Stefan odparł z jakże poważną miną. -Kate, przecinaj!- Obaj spojrzeli na mnie.
Z przejrzystym
uśmiechem wygramoliłam się z łóżka i sprawiłam, że ich zakład stał się już
nieodwracalny.
Mecz trwał
nieskończenie długo. Wszyscy byliśmy już ogromnie zmęczeni, ale nie Ci dwaj,
zacięci zawodnicy, którzy grali o śmierć i życie. Fettner próbował jakoś ożywić
zespół, nucąc pod nosem jakieś angielskie piosenki, przy których Diethart
zasnął i zaczął po prostu chrapać.
- Didl!-
Manuel wydarł się na cały głos. Thomas przerażony, że znów dostanie sałatą po
głowie, otrząsnął się ze snu i wlepił zaspane tęczówki w postać Fettnera.
- Jak jeszcze
raz będziesz tak chrapał, to wsadzę Ci twoją świnię w gębę! Toż to wstyd zagłuszać
śpiew swojego przyjaciela tak głośnym chrapaniem.- Mimika Manuela doprowadziła
mnie do łez, a leżący obok mnie Gregor tylko osunął swoją twarz na moje ramię,
nie dowierzając, że w tym pokoju dzieją się takie rzeczy.
- TAK!
WYGRAŁEM!- Kraft z radości rzucił joystickiem do tyłu, który spadł na śpiącego
Thomasa. Ten to ma pecha..
- Dałem Ci
wygrać, idioto!- Głos zabrał naburmuszony Hayboeck.
Sekundę
później wszyscy byliśmy świadkami bitwy
Stefana i Micheala. Schlierenzauer zaaferowany całą sytuacją, chwycił swojego
iPhon’a i zaczął kręcić filmik, który jak się później okazało, trafił na
Instagrama. W finalnej scenie pojedynku
Hayboeck vs. Kraft, Michi tak naparł na Stefana, aż brunet wylądował na nocnej
szafce, tym samym zrzucając lampę, która niefortunnie upadła na panele i się
zbiła. Michael potknął się o ową lampę,
po czym stracił równowagę i poleciał na Stefana, co wyglądało dość dwuznacznie.
- No tak,
Michael i Stefan postanowili zrealizować swój plan i stworzyć własną
Kamasutrę.- Stwierdził Gregor, przyglądając się całej sytuacji z ogromnym
uśmiechem namalowanym na jeszcze opalonej twarzy.
- To gra
wstępna!- Krzyknął Thomas.
Nie minęła
sekunda, a kolejne zdjęcia trafiły do Internetu.
- Co tutaj się
dzieje?!- Świetną atmosferę przerwał rozwścieczony Heinz. – Jazda do łóżek!
Jest północ! Jutro od 8 treningi, nie róbcie sobie z tego jaj! Kate, na dół!-
Wrzeszczał.
Nagle wszyscy
ucichliśmy i ze stoickim spokojem opuściliśmy posiadłość Krafta i Hayboecka.
Czułam lekki
dyskomfort, kiedy schodziłam za wujkiem na pierwsze piętro. Pierwszy dzień i
już takie przygody, ale co tam! Życie jest krótkie, trzeba korzystać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz