Po powrocie do Inssbrucka,
zatrzymałam się w domu chłopaków. Heinz
miał jakiś problem z dokumentami i praktycznie cały dzień załatwiał sprawy w
urzędzie, a mi cholernie zależało na tym, by zobaczyć Stefana. Dlatego też
przyjęłam propozycję Michaela, abym zatrzymała się w domku chłopaków, w którym
niestety był sam Michi. Gregor pojechał do Stamps, tam czekała na Niego Sandra,
natomiast reszta również wyruszyła w kierunku swoich rodzinnych domów. Hayboeck
też miał zamiar skierować się do Thening,
ale zbyt bardzo zależało mu Stefanie, dlatego też poświęcił się i zostanie
prawdopodobnie tydzień dłużej.
- Dlaczego przerwałaś naszą
wczorajszą rozmowę?- Rzucił ni stąd ni zowąd, kiedy przygotowywałam śniadanie.
Nie spałam dwie noce pod rząd,
wyglądałam jak trup, a mój mózg był w hibernacji. Nie potrafiłam odpowiedzieć
na to pytanie.
A może nie chciałaś? Bałaś się, że pod wpływem emocji zwierzysz mu się
z nocy z Kraftem. Bałaś się, że powiesz mu te dwa magiczne słowa, które
zmieniłby dosłownie wszystko.
Niczego się nie bałam. Nie miałam
na to po prostu głowy. Są sprawy ważne i ważniejsze.
Matko kochana, czy ty zawsze musisz być aż tak wrażliwa na sytuacje
innych? Nie widzisz, że sama przez to cierpisz?
Nie cierpię.
A kto przez ostatnie noce użalał się nad sobą i swoim zachowaniem? Ale
nie, bo przecież Hayboeck miewa swoje humorki jak baba w czasie okresu, a On
jest ważniejszy niż Ty.
Michael potrzebował wtedy
wsparcia. Było mu ciężko.
A powiedział Ci chociaż, dlaczego?
Nie, ale..
No właśnie. Ty się tu starasz, pomagasz, wypruwasz sobie flaki, by go w
jakiś sposób zadowolić, a on ma to w dupie. Już zapomniałaś jak na Ciebie
najechał, po skokach w Titisee Neustad?
Najwidoczniej było to coś bardzo
przykrego i prywatnego.
Och ty moja Katie, głupota z Hayboecka chyba przeszła na Ciebie.
- Haaaalooo, tu ziemiaa.- Michi
pomachał mi ręką przed oczami.
- Przepraszam, zamyśliłam się.-
Mrugnęłam kilka razy powiekami, by
powrócić do rzeczywistości.
Niestety dalej nie usłyszał
odpowiedzi na pytanie, które zadał mi jakieś piętnaście minut temu, ale mimo wszystko
nie nalegał.
Zjedliśmy śniadanie, po czym
mieliśmy praktycznie wolne południe. Stefi miał być przeniesiony do Innsbrucka
dzisiaj po dziesiątej rano, więc
postanowiliśmy wybrać się do niego gdzieś po południu. Nie chcieliśmy z samego
ranka koczować pod szpitalem i robić
szum.
Zajęłam się drobnymi porządkami w
pokojach chłopaków. Musiałam jakoś zająć sobie czas, by nie prowokować
Michiego, do już trzeciego podejścia do rozmowy, którą chciał rozpocząć w
Słowenii. Dziwiło mnie, że tak bardzo mu
na tym zależało. Wcześniej wrzeszczał na mnie, kiedy chciałam spędzić z nim
chwilę czasu, a teraz sam nalega. Dziwny facet.
A może to kobieta? Hormony mu buzują, widać to od początku.
Boże, o czym ty myślisz?! Michael
kobietą? Mam się śmiać czy płakać?
Płakać ze szczęścia. Widać, że Michi wysyła Ci jakieś prądy, a to
naprawdę porządny facet. Odważny, rozsądny, inteligentny, a zarazem zabawny,
nieśmiały, słodki.
Już, zamilcz. Chyba za dużo
pozytywnych cech, a te negatywne to gdzie? Powinien się leczyć na nerwicę. Jest
arogancki i samolubny, czasem nie ma szacunku do ludzi.
Dobrze, że ty taka idealna jesteś.
- Katherine! Jesteś dzisiaj
nieobecna w tym świecie.- Hayboeck dosłownie krzyknął, gdy znowu wplotłam się w
rozmowę ze swoim mózgiem.
O matko!
Oddychaj! To tylko Michi, w samym ręczniku.
Aż, nie tylko..
-Schowałaś gdzieś moją
szczoteczkę do zębów? Nigdzie jej nie widzę..- Westchnął, wtapiając tęczówki w
moją twarz, która zaczerwieniła się w tym momencie jak burak.
Boże, Michael…
Oj mała, nie bożaj mi tu.
- T..tak. Jest w szafce obok
kabiny prysznicowej.- Niestety, moje wytłumaczenia nie zdały się na nic.
Musiałam iść za nim do łazienki i podać mu owy przedmiot prosto do ręki.
Zawału prawie dostałam.
A ja się bałam, że pozbawisz mnie życia! Oddech to naturalna czynność,
nie zapominaj.
Dziwisz mi się?
Proszę, proszę. Komuś Michi zawrócił w głowie.
Zamknij się.
Przez ten widok kompletnie nie
mogłam się skupić. Jakimś cudem zrobiłam obiad, który zjedliśmy w grobowej
ciszy. Ja nie potrafiłam się wysłowić, dalej przypominając sobie jego
umięśnioną sylwetkę.- Tak, było to bardzo dziwne, że dopiero teraz zobaczyłam
jego klatę w pełnej okazałości, pomimo że spędziłam z nim niecałe pięć
miesięcy, tułając się po konkursach. Czułam,
że blondyn znów chce powrócić do tamtej rozmowy, ale chyba wyczuł, że znów
jestem nieosiągalna, a impulsy, które mi wysyłał po prostu do mnie nie
docierały.
- Ja zmyję naczynie. Ty idź się
przygotowywać, za godzinę wyjedziemy.- Uśmiechnął się delikatnie, zabierając
talerze z moich rąk.
Tego po facecie bym się nie
spodziewała. Szok!
Kolejna pozytywna cecha do mojej listy. Widzisz, jednak to facet
idealny.
Ruszyłam od razu do łazienki, by
wziąć szybki prysznic i w miarę szybko zebrać się na wyjazd.
Mycie, suszenie włosów zajęło mi
niecałe pół godziny. Byłoby jeszcze krócej, gdybym nie wpadła w panikę, bo:
Cholera! Nie wzięłam ubrań z
pokoju.
Hahaha, wiedziałam! Droga wolna, słońce. Teraz ty wyeksponuj mu swoją
figurę klepsydry.
Jesteś głupia.
Bo jestem Tobą, kochanie.
Machinalnie pokręciłam głową, po
czym po cichu wymknęłam się z łazienki, by nie zwrócić uwagi na Michaela.
Na paluszkach przeszłam przez
cały korytarz i byłam już przy wejściu
do pokoju, kiedy usłyszałam jego wyraźny, a zarazem delikatny głos.
- Ja pierdole, Hayboeck.- Tylko
on chyba potrafi straszyć ludzi w ten sposób.
- Chciałem Ci powiedzieć, że idę
tylko wyrzucić śmieci.- Uśmiechnął się zmysłowo.
Boziuu.
Ogarnij się! Nie wzywaj imienia Pana Boga nadaremno. Michael to nie
żaden bożek. Chyba, że chodzi Ci o boga seksu, to przepraszam.
Powinnam chyba mocno przywalić
głową w ścianę. Naprawdę jestem głupia.
Przytaknęłam na jego słowa, po
czym zamknęłam się w pokoju i wygrzebałam pierwszą lepszą bluzkę i jeansy, by
jak najszybciej się zebrać.
Kilkanaście minut później byliśmy
już w trasie. Ogromnie się cieszyłam, że w końcu ujrzę moją cudowną bestię.
Michi zabrał ze sobą Kryształową Kulę, by poprawić humor brunetowi i w jakiś
sposób urozmaicić dekorację szpitalnej sali, która i tak zaczynała się i
kończyła szarymi ścianami.
Wariowałam, kiedy widziałam
blondyna za kierownicą. Nie chodziło mi o szpan, że ma prawko, bo to nic
nadzwyczajnego, też je mam. Po prostu miałam słabość do facetów, którzy siedzą
za kółkiem. Michi wykorzystał sytuację, kiedy wpatrywałam się w niego jak głupia.
Rozbierając go w myślach.
- Dlaczego unikasz rozmowy ze
mną?- Spytał nagle.
- Ty ze mną też unikałeś.-
Odparłam niemalże natychmiast.
- Nalegałam na rozmowę, bo
widziałam, że potrzebujesz wsparcia i czyjejś pomocnej dłoni. Nie krzyczałam na
Ciebie, kiedy pokazywałeś mi swoje prawdziwe oblicza po konkursach. Tak
naprawdę to wszystko toczyło się wokół Ciebie. Każdy chciał Ci pomóc wyjść z depresji, ale ty odbierałeś to jako obrazę
majestatu. Więc nie dziw się, że ja teraz tak reaguję. W końcu czujesz się tak,
jak ja.- Zdenerwował mnie.
Praktycznie przez całą drogę
kłóciliśmy się o to, a do rozmowy dalej nie doszło.
Mimo wszystko, na oddziale zachowywaliśmy się
tak, jakby wszystko było w porządku. Nie chcieliśmy Stefanowi robić przykrości,
bo i tak chłopak wiele się nacierpiał przez ostatnie dni.
- Kate, Michi!- Na twarzy bruneta
pojawił się szeroki uśmiech, kiedy weszliśmy na salę.
-No brachu, patrz ile osiągnąłeś
w tym roku!- Hayboeck przywitał się z przyjacielem, delikatnie się do niego
przytulając i układając obok niego Kryształową Kulę.
- Jestem z Ciebie dumna!- Również
mocno go uścisnęłam i dałam długiego całusa w czoło.
- Jak się czujesz?- Spytał po
chwili blondyn.
- Teraz już jest lepiej. Rankiem
był lekki dyskomfort, okropnie kręciło mi się w głowie przez tą podróż, ale w
końcu jestem w Austrii!- Znów jego twarz przybrała ciepły wyraz.
Nigdy jeszcze nie widziałam tak
optymistycznego faceta! Leży z okropnym
wstrząsem mózgu, nie może się poruszać, a mimo wszystko ma siłę na uśmiech od
ucha do ucha.
- Ordynator nawet powiedział, że
po tygodniu mogą mnie wypuścić do domu, jeśli badania wyjdą dobrze. Jednak
przede mną tragiczne tygodnie. Dostaję szału jak nie robię nic kilka godzin, a
co mówić cały miesiąc?- Znów się zaśmiał. – A jak poszło zakończenie sezonu?-
Zwrócił wzrok w stronę Michiego.
- Gala odbyła się dość szybko.
Miałem zaszczyt odebrać nagrodę w Twoim imieniu.- Uśmiechnął się ciepło. – Później odbyła się jakaś pożegnalna impreza
i koniec.
- Eh, to nic mnie nie ominęło.-
Brunet mnie dzisiaj rozbrajał swoim poczuciem humoru.
- Gdybyś był razem z nami, na
pewno byłoby inaczej! Kto by rozbujał najlepszą imprezę pod słońcem? Jasne, że
Stefan!- Hayboeck poklepał przyjaciela po ramieniu i obaj wybuchli gromkim
śmiechem.
Ci dwaj to naprawdę przyjaciele
do końca życia. Rzadko kiedy spotyka się tak zżytych ze sobą ludzi.
- Przepraszam, ale muszę zabrać
Pana Stefana na tomografię.- Do pomieszczenia weszła drobna blondynka, mniej
więcej w moim wieku.
- Oj zazdroszczę Ci, chłopie.-
Michi szepnął mu na pożegnanie, jednak słyszeliśmy to wszyscy.
- Do jutra, Stefi.- Pomachałam mu
i wspólnie z blondynem opuściliśmy szpital.
Było już ciemno. Latarnie
idealnie oświetlały drogi, a jadąc wiaduktem, robiło się jeszcze bardziej
nastrojowo, kiedy w oczy rzucała się praktycznie cała panorama miasta,
oświetlona przez owe lampy.
Wszystko dopełniała jakaś smętna, miłosna piosenka, która wypełniała swoją melodią cały samochód. Można było się oddać refleksjom..
- Wiem wszystko.- Blondyn
przerwał niezręczną ciszę między nami.
- Możesz konkretniej?- Spytałam
poirytowana.
-Wiem, że przespałaś się ze
Stefanem.- Odpowiedział łamiącym się głosem.
W tym momencie moje serce
podskoczyło do samego gardła. Jak to!?
No widział moja droga. Nie byliście tam sami z Kraftem.
Wlepiłam tęczówki w jego skupioną
na drodze twarz, jednak sekundę później zwrócił ku mnie wzrok, który
przewiercał mnie całą na wskroś.
- I boli mnie to, że zrobiłaś nam
obu nadzieję.- Odparł, znów skupiając wzrok na jezdni.
- Ale ja nie robiłam nikomu
nadziei.- Westchnęłam ściszonym głosem.
- Nie żartuj sobie! Może ot tak,
spędziłaś z nim noc w Bischofschofen? W Zakopanem doszłoby do tego samego,
gdyby nie reakcja Gregora, który również nie dowierzał własnym oczom. A ze mną ile razy rozmawiałaś o uczuciach?
Nie doszło nic do Ciebie, kiedy zacząłem przy Tobie płakać?
Byłam kompletnie załamana, bo tak
naprawdę zależało mi na Hayboecku. Gdyby tak nie było, nie reagowałabym w ten
sposób na jego słowa.
I prawda wyszła na jaw.
Dziwiło mnie tylko to, że on czuł
takie zakłopotanie i ciągle drążył ten temat, w końcu to była sprawa moja i
bruneta.
- Tak w ogóle, dlaczego tak
bardzo Ci na tym zależy? Do czego chciałeś dojść poprzez tę rozmowę?- Spytałam,
czując jak skóra znów zaczyna mnie swędzieć na samą myśl o tym, co się teraz dzieje, a w mojej głowie zrobił
się totalny mętlik, a nawet wręcz pustka.
- Chciałem Ci uświadomić, że
cholernie Cię kocham, Katherine.
PIERWSZA,BAAANG !
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Kate,jakbym miała przy sobie Michiego i Krafta ,to sama bym nie wiedziała,kogo bardziej chcę xD A jeszcze jakby był Fettner : oo
Nie no,oczywiście żartuję, wybrałabym Michiego xD
Kiedy widzę Stefcia w TV,wydaje mi się taki...samolubny.
U Ciebie jest taką jasną gwiazdką, taką zajebiście jasną,radosną, ojejciu jej. Serio,uwielbiam go u Ciebie.
Mieszane uczucia mam o dziwo do mojego Michiego,ale rozumiem,że tak ma być.
No cóż,czekam na nn ! ^^
Pozdrówki ,
chil dish
Hej chciałabym Cię zaprosić na mój nowy blog
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Tak bardzo mi się podoba to opowiadanie, że wchłonęłam go w ciągu godziny!
OdpowiedzUsuńBiedny Michi :( Zakochał się w dziewczynie, która przespała się z jego najlepszym przyjacielem.
Chociaż nie mogę mieć o to pretensji do Kate. W końcu nie wiedziała, że Hayboeck się w niej zakochał :)
Pozdrawiam ;*
ps. Zapraszam do siebie :)
http://zatrzymac---czas.blogspot.com/
Zapraszam na jedynkę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://dusty-hearts.blogspot.com/2015/02/1nowhere-to-crawl-and-nowhere-to-hide.html