czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział czwarty.

  Turniej Czterech Skoczni zaczął się bardzo szybko. Nie wiadomo kiedy zleciał cały miesiąc i święta, aczkolwiek było to ogromne wydarzenie wśród skoczków, szczególnie Niemców i Austriaków, którzy byli faworytami konkursów. Wspólnie z Heinzem mieliśmy ogromną nadzieję, że któryś z naszych zaszczyci wszystkich swoją formą i uplasuje się na podium podczas tych czterech, pasjonujących konkursów.

  Okazało się, że pierwszy z nich w Obersdorfie został odwołany z powodu dość mocnych porywów wiatru. Dzień mieliśmy wolny i każdy mógł go przeznaczyć na co tylko chciał. Praktycznie wszyscy zaszyli się na siłowni, oprócz Hayboecka, który z lekką niepewnością zapukał do mojego pokoju.
- Masz ochotę wyjść na miasto?- Zaproponował z załamanym głosem.
No, Michi, muszę przyznać, że od samego wyjazdu błyszczysz!
- Jasne! Ale Kuttin nie będzie zły, że nie trenujesz z grupą?- Ściszyłam nieco głos, gdyż wujek znajdował się na drugim końcu pokoju i sprawdzał jakieś informacje na laptopie.
- Kate, nie dzisiaj. Jedyne czego potrzebuję to gorącej kawy i rozmowy z kobietą.- Odparł.
Toś mnie teraz zaskoczył..
Poruszyłam wymownie brwiami, kiedy usłyszałam, że potrzebuje rozmowy ze mną.
- Jestem do Twoich usług, Michael.- Posłałam mu ciepły uśmiech, sugerując, że coś jest nie tak.
Nałożyłam pospiesznie buty i kurtkę, po czym ruszyliśmy z Hayboeckiem w poszukiwaniu skromnej, przyjemniej kawiarni.
- Dwie latte poproszę.- Michi uśmiechnął się delikatnie w stronę sprzedawczyni, która była ogromnie podekscytowana jego obecnością. Nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia i autografu, co zadowoliło dwie strony.
Kiedy Michi wrócił do stolika jego nastrój zmienił się diametralnie. Heinz poprosił mnie, bym miała jakiś psychiczny wpływ na jego podopiecznych, więc to był chyba właściwy moment, by zacząć emocjonalną terapię, która zapewne okaże się jednym wielkim niewypałem.
- Co się dzieje, Michael?- Spytałam dość delikatnie. Nie chciałam, by się zniechęcił, ale z drugiej strony to on sam chciał tej rozmowy.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego wy, kobiety jesteście tak upierdliwe i bezczelne w stosunku do nas?
No i proszę, bez owijania w bawełnę. A już myślałam, że będzie gorzej. Tak poza tym to dzięki, Hayboeck. Twoje zdanie jest bardzo kompetentne i szerokie, jeśli chodzi o naszą osobę..
Nie ma za co.
- Dobrze, zacząłeś dość ostro, ale dalej nie potrafię konkretnie zrozumieć powodu, dlaczego tak oceniasz płeć żeńską. Wydaje mi się, że jakaś kobieta Cię wykorzystała, ale proszę, wytłumacz to jaśniej.
- Wykorzystała?! To mało powiedziane.  Zauważyła, że jestem sportowcem i zarabiam dużo pieniędzy, nic więcej.  Zero szacunku i tolerancji, pojawiała się tylko wtedy, kiedy potrzebowała mojej karty bankomatowej na ciuchy i kosmetyki.- Zrobił się cały czerwony ze złości.
- I czym ty się przejmujesz? Gdyby to była dziewczyna warta tych nerwów, okej rozumiem, ale taka lafirynda? Michi nie osłabiaj mnie.- Starałam się podejść do tego delikatnie, ale chyba wyszedł mi przesadzony efekt.
- Zależało mi na niej.- Odparł bardzo poważnie.
- Na kim? Na dziewczynie, która ma pustkę w głowie? Która liczy tylko i wyłącznie na wartości materialne? Wybacz Michael, ale musisz zmienić rozumowanie. Zasługujesz na kogoś cenniejszego. I nie denerwuj mi się tak, bo czeka  na Ciebie poważny turniej.- Poklepałam go po ramieniu.
- Ale kiedy mnie to rani, że ktoś nie potrafi docenić mnie z innej strony. Zresztą nikt mnie nie docenia z innej strony. Dla wszystkich jestem skoczkiem, który zarabia miliony.- Nadąsał się.
- Tym bardziej nie rozumiem, jak mogło ci na niej zależeć.  Musisz nauczyć się oddzielać wrogów od przyjaciół.  Musisz przejrzeć ludzi na wylot- nie chodzi mi tutaj o aparycję, a charakter, dopiero wtedy stawiaj sobie cele i je spełniaj. Inaczej trudno Ci będzie znaleźć tą odpowiednią osobę. Fakt, jest to trochę długotrwałe, ale za to jak efektywne.
- Masz rację, Kate.- Uśmiechnął się.
- No widzisz, jak chcesz to potrafisz. Jeśli będziesz potrzebował takich rozmów częściej, to nie ma sprawy.- Odwzajemniłam uśmiech. – A teraz zmywamy się. Heinz nas zabije.- Spojrzałam na zegarek.

 - W razie czego, była to konsultacja psychologiczna.- Oboje się zaśmialiśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz