niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział siódmy.

  - Kurwa mać! Możesz dać mi w końcu święty spokój? Chuj mnie obchodzi, że Kuttin wysłał Ciebie, abyś wsparła mnie psychicznie.- Blondyn zamknął mi drzwi przed nosem, kiedy próbowałam wejść do jego pokoju, który dzielił z Kraftem.
- Hayboeck!- Krzyknęłam na cały głos, czując że cała płonę po tej wiązance słów, która wypłynęła z ust zdenerwowanego Michaela.
Kilka sekund później Kraft wyszedł z pokoju, by zamienić ze mną kilka słów. Nie czułam się komfortowo. Cały czas przeczuwałam, że to, co dzieję się między mną a Stefanem wyszło na jaw.  Mimo wszystko nie tym się teraz przejmowałam. W pokoju przebywała bestia w swoim niebywałym żywiole. Aż strach było zostawić go tam samego, pewnie teraz na podłogę spadają wszystkie napotkane przypadkowo rzeczy.
- Trzeba zostawić go samego.- Usiedliśmy z brunetem w hotelowej stołówce.
- Nic mu to nie pomoże.- Odparłam.
- Tym bardziej nie pomogą mu twoje słowa. W ogóle ostatnio zrobił się strasznie chamski i nieobliczalny. Wątpię, że tylko nieudane skoki powodują u niego takie napady.
- Stefan! A jak on nas widział?!- Wybałuszyłam oczy.
- Wątpię. Nikogo nie było przecież na korytarzu. A nawet gdyby, to co w związku z tym?- Rzucił dość neutralnie.
Tak dla ścisłości, między mną i Stefanem nie zrodziła się bardzo głęboka więź. Byliśmy dla siebie ciągle takimi samymi przyjaciółmi, jak na początku sezonu. Seks nie wprowadził większych zmian między nami. Były to po prostu chwile uniesienia, zrobiliśmy to z czystej przyjemności, nie z uczucia. Wiem, bezproduktywne.
- Ja czuję potrzebę rozmowy z nim. Nie chodzi mi o jakieś duchowe motta. Po prostu normalnie, jak człowiek z człowiekiem.- Westchnęłam, dopijając herbatę.
- Wątpię, że Ci się uda. Ja nie mogłem z nim dojść do kompromisu, a jesteśmy przyjaciółmi.- Odparł.
- Przestań, Kraft. Może ja, kobieta bardziej na niego wpłynę.- Złapałam się za piersi. Taka trochę humorystyczna odskocznia od tej napiętej atmosfery.- A tak serio to trzeba na niego jakąś wpłynąć. Ja spróbuję z nim wyjść chociażby na hol, a później możemy zebrać się i razem wyskoczyć do kina, na siłownię. Musimy pokazać mu, że jest dla nas ważny i zależy nam na tym, by był szczęśliwy. Za cztery dni Falun, a Michi musi być w formie, bo w jeszcze większą depresję się wpakuje.- Wstałam w pełni zmotywowana.
Akurat kiedy mieliśmy zamiar wejść do pokoju, wyszedł z niego Heinz.
- Trudno jest się z nim dogadać.- Westchnął smutno. – Może wam się uda. – Dodał i bez słowa ruszył do stołówki. Widać, że Kuttin mocno przeżywał stany depresyjne zawodnika, w którym pokładał ogromne nadzieje.

*
Chciałem zostać sam. Nie potrzebowałem wokół siebie osób, które przychodzą tylko pleść jakieś morały, duchowe myśli, które miały mnie jakoś uskrzydlić. Jestem stanowczym facetem i nie mam czasu tracić głowy na takie bzdety.
Akurat w tym samym momencie, kiedy wyszedł trener, w progu pojawiła się owa dwójka, która po Zakopanem zruszyła moje nerwy całkowicie.  Pewnie znowu wrócili z szybkiego numerku..

Hayboeck, zachowujesz się jak cham.
Ja nie mam czelności pieprzyć się z Kraftem, a później przytulać się i wspierać jego najlepszego przyjaciela.
Jasne, że nie masz czelności, bo chyba nie jesteś homo. A tak poza tym, mimo że Kate trochę Cię wykorzystuje, to i tak robisz do niej maślane oczka i cała groza znika jak palcem odjął. No spójrz na jej zielone, błyszczące tęczówki i ciepły wyraz twarzy. Martwi się o Ciebie.
Masz rację, przy niej cała złość opada.. To jest po prostu chore.

Brązowowłosa skinęła głową w stronę Krafta, aby wyszedł z pokoju. Kiedy to zrobił, podeszła bliżej mnie i usiadła na krawędzi łóżka.
- Przepraszam za te słowa.- Burknąłem pierwszy, w co nie mogłem uwierzyć. Na Kate ogromnie mi zależało, kochałem ją bardzo, dlatego było mi wstyd, że tak na nią naskoczyłem, pomimo że miałem do tego prawo, bo te rozmowy stawały się coraz bardziej irytujące.

Bo, to jest twoja zasługa, Michi. Za każdym razem pyta się o powód twojego zachowania. Widzisz, nawet teraz:

- Nie przepraszaj. To ja chyba powinnam. Powiedz mi, co się dzieje, ale tak szczerze.- Powiedziała spokojnym, stonowanym głosem.

Gdybyś nie uciekał przez wyznaniem jej prawdy,  cała szopka by zniknęła. Wszystko byłoby inne. To nie jest jej wina. Stara Ci się pomóc, wysłuchać Cię, a ty się przed nią zamykasz i jeszcze ją osądzasz, że gada jakieś farmazony..
Nie potrafię.  Nie mogę, gubię się już w tym.

Nie odpowiedziałem na jej pytanie, tylko mocno wtuliłem twarz w jej szyję. To uczucie było cięższe ode mnie. Tu powtarzam sobie w myślach, że jestem twardym mężczyzną i myślę logicznie, a przy tej kobiecie dosłownie wymiękam.
Pozwalam, by przytuliła mnie mocno do siebie, a w tym samym momencie po moich policzkach zaczynają spływać pojedyncze łzy.
Znowu w mojej głowie pojawiają się słowa: kocham ją, bezgranicznie ją kocham. Jednak nie potrafię powiedzieć tego na głos.
Poczułem wewnętrzne rozdarcie, kiedy uwolniliśmy się z uścisku, a ona ujrzała moje zapłakane oczy.
Brakowała tylko sekunda, a jej drżące powieki wypełniłby się słonymi łzami, a tego bym już nie zniósł. Żadna kobieta nie płakała jeszcze z mojego powodu, a gdyby pierwszą z nich była Katherine.. Nie darowałbym sobie tego do końca życia.
Otarłem mokre policzki rękawem od bluzy i wymusiłem na swojej twarzy delikatny uśmiech, który rozpędził pełny rozgoryczenia i smutku nastrój.
- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz się przede mną otworzyć, ale niech Ci będzie. Mimo wszystko obiecaj mi, że weźmiesz się w garść i ostro popracujesz nad swoimi emocjami. Za kilka dni Falun.- Powiedziała stanowczo, pocierając dłonią moje plecy.

Co tylko zechcesz, moja Pani. Mógłbym Ci nawet nieba uchylić.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz