Kolejny dzień zaczął się wprost
tragicznie.
Heinz zgonił mnie z łóżka
punktualnie o godzinie 6. Byłam totalnie zmęczona, ponieważ nie przespałam
poprzedniej nocy w Innsbrucku. Wstałam lewą nogą, prawie tak jak wszyscy, z
wyjątkiem Heinza, który z dokładnością sprawdzał wszystkie pakunki, by czegoś
nie zapomnieć. Podczas śniadania trochę nabijaliśmy się z niego, ale z drugiej
strony nie mieliśmy się co dziwić. To był pierwszy konkurs Kuttina wspólnie z
reprezentacją Austrii. Każdy na jego miejscu czułby to samo- stres, presję.
Od razu po śniadaniu
zapakowaliśmy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyliśmy na skocznię,
gdzie miały odbyć się pierwsze skoki treningowe. Na miejscu zjawiły się również pozostałe
drużyny, także treningi zostały oficjalnie otwarte! Ja zajęłam miejsce wspólnie
z Heinzem na stanowisku dla trenerów, skąd kręciłam skoki Austriaków. Początki
nie były dla mnie zbyt dobre, gdyż czułam się w tej gromadce nieswojo, Heinz
również nie potrafił się zaaklimatyzować w tym otoczeniu, ale zapewne była to
tylko kwestia czasu. Nasi zawodnicy
skakali bardzo dobrze, co zapowiadało rewelacyjny start w Pucharze Świata. Po
zakończonym treningu jak najszybciej znalazłam się na końcu skoczni, gdzie
zrobiłam sporo zdjęć, które miałam zamiar umieścić na moim blogu. Nie obyło się
bez śmiesznych selfie z Kraftem, który był totalnym szaleńcem! W pozytywnym
nastroju wróciliśmy do hotelu, gdzie chłopcy mogli odpocząć przed wieczornym
treningiem.
Pokój Krafta i Hayboecka był
naszym siedliskiem od samego początku. Po obiedzie znów zebraliśmy się w tym
samym miejscu, jedynie Gregor nie zaszczycił na swoją obecnością, gdyż rozmawiał ze swoją ukochaną Sandrą na skypie.
- Chodźmy na spacer!- Stefan
wypalił w dość odpowiednim momencie, kiedy wszyscy leżeliśmy na łóżkach i
znudzeni wpatrywaliśmy się w kremowe ściany.
Pomysł został rozpatrzony
pozytywnie! Poinformowałam Heinza, że wyruszamy zwiedzać pobliskie uliczki
Klingenthal, po czym całą grupką opuściliśmy hotel.
- Kto pokrył koszty rozbitej
lampy, podczas wczorajszego aktu?- Fettner przypomniał sobie ową noc. Uśmiech na mojej twarzy pojawił się
mimowolnie, wspominając tą scenę.
- Jasne, że Michi. Trzeba
pogodzić się z przegraną a nie się dąsać,
i jeszcze żądać aktów miłosnych, phi.- Stefan założył ręce na wysokości klatki
piersiowej.
- Taak, trzeba umieć się bić,
cieniasie.- Hayboeck znów na niego naskoczył.
- No już, spokój, bo jeszcze ze
sobą zerwiecie.- Odparł Diethart, pisząc sms, pewnie do swojej Anki.
- Kate, masz aparat? Zróbmy
zdjęciaa!- Stefan uklęknął na kolana i chwycił moją prawdą dłoń.
- No widzisz, już Cię zdradza.-
Manuel zwrócił się do Micheala, który uśmiechnął się delikatnie.
- Spoko, Manu. Jeszcze przyjdzie
na czterech łapach.- Poklepał bruneta po ramieniu.
Wyciągnęłam lustrzankę z pokrowca
i znów oddałam się swojej pasji. Zdjęcia z tak wspaniałymi facetami- to jest
to!
Po całych trzech godzinach
spaceru, choć w rzeczywistości tak nie nazwałabym tego wypadu, bowiem
skoczkowie potrafią zamienić zwykły spacer w coś fantastycznego, wróciliśmy do
hotelu! Przez cały czas towarzyszył nam śmiech, byłoby jeszcze lepiej, gdyby
padał śnieg. Brakowało mi jedynie śnieżek, które idealnie dopełniłyby całą mini
wycieczkę.
Na drugim treningu niestety się
nie pojawiłam. Heinz stwierdził, że dzisiejszego dnia i tak wyczerpałam już
swoje siły na tyle, by móc odpocząć i przygotować się na jutrzejsze
kwalifikacje. To był idealny moment, by zrobić sobie gorącą herbatę i zabrać
się za złożenie filmiku i wpis na bloga. Nie było to trudne zadanie, aczkolwiek
pierwsze śliwki robaczywki- błędy jednak się pojawiły. Ku mojemu zaskoczeniu
mój blog już po pierwszej godzinę zyskał kilkadziesiąt odsłon, co totalnie mnie
uszczęśliwiło! Wydaje mi się, że była to zasługa tych selfie i zdjęć chłopaków
z niecodziennymi minami. Można było znaleźć to, czego nie było na innych
informacyjnych blogach- właśnie tej sfery za kulisami. W 100% zadowolona wyłączyłam laptopa i udałam
się na parter, by wyczekiwać przyjazdu Austriaków.
Pół godziny później zjawili się z
wielkimi bananami na twarzy.
- Widzę, że nasi znów uzyskali
wspaniałe rezultaty.- Uśmiechnęłam się.
- Zmieciemy wszystkich w
konkursie, drużynówka jest nasza!- Wykrzyczał Hayboeck a wszyscy zasalutowali
mu głośnym yeah.
- To będzie cudowny sezon, Kate.-
Mina Heinza mówiła sama za siebie.
Uradowani ruszyliśmy na kolację,
a po niej, niestety każdy zaszył się w swoich pokojach. Chłopcy musieli
odpocząć i nabrać sił przed jutrzejszymi kwalifikacjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz