czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział drugi.

  Kolejny dzień zaczął się wprost tragicznie.
Heinz zgonił mnie z łóżka punktualnie o godzinie 6. Byłam totalnie zmęczona, ponieważ nie przespałam poprzedniej nocy w Innsbrucku. Wstałam lewą nogą, prawie tak jak wszyscy, z wyjątkiem Heinza, który z dokładnością sprawdzał wszystkie pakunki, by czegoś nie zapomnieć. Podczas śniadania trochę nabijaliśmy się z niego, ale z drugiej strony nie mieliśmy się co dziwić. To był pierwszy konkurs Kuttina wspólnie z reprezentacją Austrii. Każdy na jego miejscu czułby to samo- stres, presję.

  Od razu po śniadaniu zapakowaliśmy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyliśmy na skocznię, gdzie miały odbyć się pierwsze skoki treningowe.  Na miejscu zjawiły się również pozostałe drużyny, także treningi zostały oficjalnie otwarte! Ja zajęłam miejsce wspólnie z Heinzem na stanowisku dla trenerów, skąd kręciłam skoki Austriaków. Początki nie były dla mnie zbyt dobre, gdyż czułam się w tej gromadce nieswojo, Heinz również nie potrafił się zaaklimatyzować w tym otoczeniu, ale zapewne była to tylko kwestia czasu.  Nasi zawodnicy skakali bardzo dobrze, co zapowiadało rewelacyjny start w Pucharze Świata. Po zakończonym treningu jak najszybciej znalazłam się na końcu skoczni, gdzie zrobiłam sporo zdjęć, które miałam zamiar umieścić na moim blogu. Nie obyło się bez śmiesznych selfie z Kraftem, który był totalnym szaleńcem! W pozytywnym nastroju wróciliśmy do hotelu, gdzie chłopcy mogli odpocząć przed wieczornym treningiem.

  Pokój Krafta i Hayboecka był naszym siedliskiem od samego początku. Po obiedzie znów zebraliśmy się w tym samym miejscu, jedynie Gregor nie zaszczycił na swoją obecnością, gdyż  rozmawiał ze swoją ukochaną Sandrą na skypie.
- Chodźmy na spacer!- Stefan wypalił w dość odpowiednim momencie, kiedy wszyscy leżeliśmy na łóżkach i znudzeni wpatrywaliśmy się w kremowe ściany.
Pomysł został rozpatrzony pozytywnie! Poinformowałam Heinza, że wyruszamy zwiedzać pobliskie uliczki Klingenthal, po czym całą grupką opuściliśmy hotel.
- Kto pokrył koszty rozbitej lampy, podczas wczorajszego aktu?- Fettner przypomniał sobie ową noc.  Uśmiech na mojej twarzy pojawił się mimowolnie, wspominając tą scenę.
- Jasne, że Michi. Trzeba pogodzić się z przegraną  a nie się dąsać, i jeszcze żądać aktów miłosnych, phi.- Stefan założył ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Taak, trzeba umieć się bić, cieniasie.- Hayboeck znów na niego naskoczył.
- No już, spokój, bo jeszcze ze sobą zerwiecie.- Odparł Diethart, pisząc sms, pewnie do swojej Anki.
- Kate, masz aparat? Zróbmy zdjęciaa!- Stefan uklęknął na kolana i chwycił moją prawdą dłoń.
- No widzisz, już Cię zdradza.- Manuel zwrócił się do Micheala, który uśmiechnął się delikatnie.
- Spoko, Manu. Jeszcze przyjdzie na czterech łapach.- Poklepał bruneta po ramieniu.
Wyciągnęłam lustrzankę z pokrowca i znów oddałam się swojej pasji. Zdjęcia z tak wspaniałymi facetami- to jest to!
Po całych trzech godzinach spaceru, choć w rzeczywistości tak nie nazwałabym tego wypadu, bowiem skoczkowie potrafią zamienić zwykły spacer w coś fantastycznego, wróciliśmy do hotelu! Przez cały czas towarzyszył nam śmiech, byłoby jeszcze lepiej, gdyby padał śnieg. Brakowało mi jedynie śnieżek, które idealnie dopełniłyby całą mini wycieczkę.

  Na drugim treningu niestety się nie pojawiłam. Heinz stwierdził, że dzisiejszego dnia i tak wyczerpałam już swoje siły na tyle, by móc odpocząć i przygotować się na jutrzejsze kwalifikacje. To był idealny moment, by zrobić sobie gorącą herbatę i zabrać się za złożenie filmiku i wpis na bloga. Nie było to trudne zadanie, aczkolwiek pierwsze śliwki robaczywki- błędy jednak się pojawiły. Ku mojemu zaskoczeniu mój blog już po pierwszej godzinę zyskał kilkadziesiąt odsłon, co totalnie mnie uszczęśliwiło! Wydaje mi się, że była to zasługa tych selfie i zdjęć chłopaków z niecodziennymi minami. Można było znaleźć to, czego nie było na innych informacyjnych blogach- właśnie tej sfery za kulisami.  W 100% zadowolona wyłączyłam laptopa i udałam się na parter, by wyczekiwać przyjazdu Austriaków.
Pół godziny później zjawili się z wielkimi bananami na twarzy.
- Widzę, że nasi znów uzyskali wspaniałe rezultaty.- Uśmiechnęłam się.
- Zmieciemy wszystkich w konkursie, drużynówka jest nasza!- Wykrzyczał Hayboeck a wszyscy zasalutowali mu głośnym yeah.
- To będzie cudowny sezon, Kate.- Mina Heinza mówiła sama za siebie.

Uradowani ruszyliśmy na kolację, a po niej, niestety każdy zaszył się w swoich pokojach. Chłopcy musieli odpocząć i nabrać sił przed jutrzejszymi kwalifikacjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz